[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twój rdzeń kręgowy. Też dobre i mało przy tym krwi. To, że teraz rozmawiamy,
znaczy, że chcę cię stąd wyciągnąć żywcem, kochany.
Zafrasował się trochę i niemal słyszałem, jak w jego mózgu obracają się men-
talne trybiki. Slade myślał.
Tylko żebyśmy się dobrze zrozumieli dodałem. Albo zabiorę cię stąd
żywcem, albo zostaną tu twoje zwłoki. Masz wolny wybór.
Doszedł już do siebie na tyle, że zdobył się na nikły uśmiech.
Cholernie ryzykujesz powiedział. Nie możesz mnie trzymać na musz-
ce przez cały czas. Jeszcze będę górą, Rearden.
Nie będziesz musiał odparłem. Nie po tym, jak mnie wysłuchasz.
Powiem ci, jak z tobą było, Slade. Zabrali cię z naszego pokoju, otumanili narko-
tykiem i obudziłeś się w tej kabinie. Od tamtej chwili ani razu jej nie opuszczałeś,
zgadza się? Jak myślisz, gdzie ty właściwie jesteś?
Trybiki w jego mózgu znów zabrały się do roboty, ale niczego nowego nie
wymodziły.
Nie zaobserwowałem skoku temperatury powietrza, więc nie mogli mnie
zabrać ani na daleką północ, ani w tropiki południa odrzekł w końcu.
Ta krypa ma cholernie wydajne urządzenia klimatyzacyjne, Slade. Dlatego
nie odczułeś zasadniczej różnicy. Lubisz chińskie żarcie?
Nagła zmiana tematu kompletnie go zaskoczyła.
Co ty, do diabła, pieprzysz, Rearden?! Chińskie żarcie?! Nie wiem! Jem to
to, albo nie jem i tyle.
A ostatnio jadłeś?
Zgłupiał doszczętnie.
Co? No. . . jadłem, nie dalej jak wczoraj jadłem. . .
173
Na jachcie pracuje chiński kucharz uciąłem. Czy wiesz, do kogo
należy ten jacht?
Pokręcił w milczeniu głową.
Ten jacht należy do faceta nazwiskiem Wheeler mówiłem dalej.
Wheeler, członek angielskiego Parlamentu. Rozumiem, że tutaj go nie widziałeś.
Nie, nie widziałem potwierdził Slade. Rozpoznałbym go. Spotkali-
śmy się kilka razy. . . dawniej. O co ci, do diabła, chodzi, Rearden?
Sądzisz, że zabierają cię do Moskwy?
Nie widzę powodu, żeby myśleć inaczej odparł sztywno.
Wheeler to z urodzenia Albańczyk. A jego Chińczyk zajmuje się czymś
więcej niż tylko pitraszeniem wieprzowiny na słodko i ostro. To inna odmiana ko-
munizmu, Slade, nie ta, której jesteś wierny. Teraz jesteś na Malcie. Następny etap
podróży to Durres, port w Albanii. Tam, jak sądzę, zapakują cię w samolot trans-
portowy i wyekspediują prosto do Pekinu. Dlatego zacznij lepiej przyzwyczajać
się do chińskiego żarcia. Zakładając, oczywiście, że w ogóle dadzą ci jeść.
Gapił się na mnie nieprzytomnie.
Oszalałeś!
Oszalałem? A cóż niezwykłego jest w tym, że chcą cię dorwać Chińczycy?
Pod twoim czerepem aż roi się od informacji, które ich diabelnie ciekawią. Tak,
mój ty szpiegu, bo ty znasz tajemnice systemów wywiadowczych dwóch państw.
A oni wszystkie tajemnice z ciebie wyciągną, Slade, wyciągną, żeby nie wiem co,
nawet gdyby mieli stosować akupunkturę. Wiesz, kto wynalazł pranie mózgów?
Tak, Slade, Chińczycy.
Ale żeby Wheeler?! Wheeler?!
Co żeby Wheeler? Nie ma w tym nic dziwnego. Tobie się udawało przez
ponad ćwierć wieku, to dlaczego ktoś nie miałby okazać się tak samo sprytny jak
ty, co? Albo jeszcze sprytniejszy. W przeciwieństwie do ciebie, Wheelera żeśmy
nie przyskrzynili. Póki co.
Zamilkł i dałem mu chwilę, żeby sobie wszystko przemyślał. Czasu jednak
zbyt wiele nie miałem, więc zacząłem go delikatnie popędzać.
Wydaje mi się, że masz prosty wybór. Albo ze mną pójdziesz z własnej
woli, albo cię zabiję. Właściwie to gdybym cię ukatrupił, oddałbym ci dużą przy-
sługę, Slade. Tak, bo uwierz mi, nie chciałbym ciebie oglądać po miesiącu po-
bytu u Chińczyków. Lepiej będzie, jak mnie posłuchasz. Zamkną cię w jednym
z więzień Jej Królewskiej Mości, wyznaczą celę w specjalnie chronionym skrzy-
dle i wreszcie sobie odpoczniesz, cały i zdrowy. No i nikt ci tam nie będzie wy-
ciągał mózgu przez ucho, na miłość Boską!
Potrząsnął z uporem głową.
Nie wiem, czy ci wierzyć, Rearden.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]