pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na swojej robocie. Jest w niej zasiedziała od wieków. Nikt nie może sobie na dłuższą metę
pozwalać na tyle chybionych inwestycji, co protestanci, jeśli chce zachować samodzielność.
Albo musi zwinąć interes i dać się połknąć temu większemu.
Tymczasem grubiaństwa poprzednich papieży jak gdyby poszły w niepamięć. Kiedy
Papież zwraca się do "oddzielonych" chrześcijan, lubi manifestować optymizm wiary,
przekonany o swej własnej wierności prawdzie. Gotów jest mówić raczej o upokorzeniach i
prześladowaniach, jakie musiał znosić prawdziwy Kościół, niż o tych upokorzeniach i
prześladowaniach, które tenże Kościół wyrządzał innym.
Nie każdy słuchający papieskich stów byłby równie skłonny uznawać dialog prawdy i
miłości, jaki proponuje Wojtyła, za coś więcej niż - nie pokrywające się z faktami -
zapewnienia werbalne i przyjmować tego rodzaju propozycje.
Czy odmowa wynika jedynie z braku dobrej woli po stronie zagadywanych, którzy od
niedawna widzą Rzym, to stare wilczysko, tylko "w owczej skórze porozumienia", jak mówi
Alfred Lorenzer? Czy wywodzi się z najgłębszej niezdolności tego Papieża do prowadzenia
dialogu? Czy konserwatywne duchy tego pokroju zawsze potrafią rozmawiać wyłącznie z
takimi, jak oni sami?
XII .
PRZEAAMA CHOBY JEDN Z BARIER!
Czego po Janie Pawle II można się jeszcze spodziewać?
Ludzie gromadzący się wokół Papieża po tylu latach jego pontyfikatu wciąż jeszcze
liczą się na setki tysięcy. Prowadzący wywiad Messori mówi nawet o rosnącym i
"niekwestionowanym prestiżu" (PPN 13) Stolicy Apostolskiej. Może się zatem wydać komuś
błędnym, jakkolwiek wsparte przez wyniki ankiet (nie pasujące Papieżowi do jego
entuzjastycznych koncepcji: PPN 89) mniemanie: że ten rodzaj Kościoła, jaki reprezentuje
Karol Wojtyła, już nie odpowiada większości ludzi. Ta charakterystyczna forma społeczna już
nie może dla nich stanowić nadrzędnego systemu orientacji.
Papież nie Obawia się co prawda nowych rozłamów, nawet "jeżeli Kościół
posoborowy ma trudności w dziedzinie doktryny, czy dyscypliny" (PPN 130 i nast.). Nie
dostrzega jednak, że problem nie na tym polega. Gdyby z jego Kościoła wyodrębniły się małe
grupki postępowców i fundamentalistów, albo nawet się odłączyły, Papieża mogłoby to
poniekąd radować. Mniej mógłby się cieszyć z milczącego odchodzenia od Kościoła
milionów ludzi, którym wewnętrzne, kościelne rozróżnienie "postępowców" i "integralistów"
jest najzupełniej obojętne.
Kościół Wojtyły nie daje podstaw do nadziei. Aspiracja do tego, że nadzieja ta nawet
"przekracza progi", dla większości ludzi nie jest na niczym oparta. Nawet sam Papież zgłasza
wątpliwości co do "instynktownego zwrotu do religii" (PPN 134). Tylko mniejszość widzi to
inaczej. Może mniejsza, lecz bardziej wyszukana cząstka? Zwięta resztka?
Już na prostych przykładach rachunkowych można stwierdzić, że słuchacze,
pojawiający się z okazji wizyt papieskich, to dosyć niski procent obywateli odwiedzanych
krajów.
Nawet bardzo optymistyczne przypuszczenie, że Papież dociera mniej więcej do 20%
ludności, musi liczyć się z tym, iż ogromnej większości ludzi, do których się zwraca, w ogóle
to nie interesuje. Nie zmieni tego zaklinanie się Wojtyły na "nową wiosnę ewangelizacji"
(PPN 97).
W milionowych narodach "wielu" to wciąż jeszcze mało, a szare masy ludności
miejskiej pozostają obojętne na wszystko, co jego uroszczenia wywodzą z autorytetu
patriarchalnego, słusznie odczuwanego jako anachroniczny, o własnej tytulaturze mówiąc, że
nie należy się jej lękać (PPN 26 i nast.).
Współczesne formy propagandy, którymi Watykan posługuje się, adaptując je do
nawyków tych, co latają odrzutowcami, i środowiska wielkich menedżerów, a które Jan Paweł
II niezależnie od tego gromi w swych napaściach na środki przekazu (PPN 109, 132), nie
wzbudzają mimo wszystko tego głębokiego zainteresowania, które reklama obiecuje także
gdzie indziej. Stwierdzenie to może się jeszcze raz potwierdzić w oddziaływaniu, jakie będzie
miała rzucana milionami na rynek nowa książka Papieża. Nawet w przybliżeniu mowy tu być
nie może o jakimś "nowym świecie, nowej Europie i nowej cywilizacji" (PPN 135).
Nie daje się zauważyć nawet ten powrót wielu kościelnych dysydentów, którego
spodziewano się po objęciu urzędu przez Karola Wojtyłę. Jeżeli ostatnio anglikańscy wierni i
duchowni przechodzą do Kościoła rzymskiego, bo nie podobają im się kapłańskie święcenia
dla kobiet, wzrasta dzięki temu jedynie udział konserwatystów, których Jan Paweł II i tak
obsługuje. Przełomu nie spodziewa się po tym już nawet Watykan.
Papież podpiera się, w sposób typowo klerykalny, teorią "nieznanego chrześcijanina":
że ludzie ostatnio wierzą w skrytości (PPN 76) i zostają po prostu objęci łaską, pomimo że
deklaratywnie odrzucają Kościół i chrześcijaństwo (PPN 145). Liczba chrześcijan i
"zbawionych" (PPN 68) w rzeczywistości co prawda nie wzrasta, lecz w teologicznym
rachunku i owszem.
Również polityczny wpływ Papieża, który wierzy - jak sądzą dyplomaci - że "przez
swój osobisty prestiż może wpływać na konflikty polityczne", jest bez porównania mniejszy,
aniżeli się spodziewano. Jego wizyty, skutecznie otrąbione w środkach przekazu jako
"pielgrzymki pokoju", aż za często wsiąkają w piach. Choćby przykład wojny o Falklandy lub
wydarzenia związane z wizytą na terenach wojny jugosłowiańskiej niezbyt przyczyniły się do
prestiżu Wojtyły, gdy serbscy biskupi prawosławni (chrześcijanie, współbracia w urzędzie
biskupim!) z góry załatwili sprawę odmownie i "gołąbek pokoju w ostatniej chwili zawrócił".
Jan Paweł II, przedwcześnie ochrzczony jako papa coraggio, zmuszony był podjąć w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta