[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poczucie bliskości, nieuchwytnej więzi, jaka połączyła ich od samego
początku. Od tamtej pory nic się nie zmieniło, a raczej jedno i drugie
pogłębiało się i potęgowało. Stali się nie tylko idealnymi kochankami, ale
parą wspierających się nawzajem przyjaciół i współpracowników.
Dwa tylko tematy pozostawały dalej nienaruszalnym tabu - jego
problemy rodzinne i kłopoty Lauren ze wzrokiem. Kiedy tamtej pierwszej
nocy obudził się o brzasku, ujrzał, że Lauren wstaje z łóżka i idzie do
łazienki niepewnym krokiem, z wyciągniętymi przed siebie rękami. Po
drodze potknęła się o stołek. Nic nie powiedział, nie chciał wprawić jej w
zakłopotanie, ale kiedy wychodziła z łazienki, szybko zapalił nocną lampkę.
- Brakowało mi ciebie - powiedział.
Natychmiast poczuła się pewniej i bez trudu wróciła do łóżka w jego
otwarte ramiona. Zaobserwowany incydent upewnił Gabriela, że Lauren
cierpi na nocną ślepotę. W ciągu następnych tygodni zauważył kilka
podobnych, na pozór drobnych zdarzeń, które Lauren pokrywała śmiechem,
a których on wolał nie analizować. Nie chciał wspominać o swoich
podejrzeniach w obawie, aby jej nie urazić i nie popsuć panującej między
nimi harmonii. Niemniej sprawa nie dawała mu spokoju, gdyż nie był
77
RS
pewien, czy Lauren zawsze zle widziała w ciemnościach, czy też jej nocna
ślepota jest objawem poważniejszej choroby.
Jego obawy nasiliły się po rozmowie, jaką tydzień temu odbyła z nim
Chloe przy okazji wspólnej wizyty u Diane Bailey, młodej kobiety
oczekującej drugiego dziecka. Po niezwykle ciężkim pierwszym porodzie
Diane panicznie bała się następnego. Była zdecydowana rodzić w domu,
ponieważ poprzednim razem przepracowany personel szpitala w St. Piran
nie okazał jej wystarczającej troski. Uspokoiwszy przestraszoną ciężarną i
zapewniwszy ją, iż będą się nią opiekować zarówno przed, jak i podczas
porodu, Gabriel i Chloe wracali do przychodni jej samochodem. W pewnym
momencie Chloe zjechała na pobocze i wyłączyła silnik.
- Czy możemy chwilę porozmawiać? - spytała.
- Oczywiście - odparł, lekko zdziwiony.
- Lauren uratowała mi życie - po długim wahaniu zaczęła Chloe, po
czym opowiedziała mu o swoim nieszczęśliwym dzieciństwie i młodości u
boku brutalnego ojca oraz o tym, jak Lauren uratowała ją z rąk okrutnika.
- To okropne, bardzo ci współczuję. Nie miałem pojęcia - odparł
głęboko wstrząśnięty Gabriel.
- Mało kto o tym wie. Tylko Lauren i Oliver. No i teraz ty. - Zamilkła
na chwilę, jakby nie była pewna, co powiedzieć. - Mówię ci o tym,
ponieważ nigdy nie zapomnę, ile jestem jej winna. Zrobiłabym dla niej
dosłownie wszystko. - Znowu się zawahała. - Powiedz mi, czy nie
zauważyłeś u niej czegoś... szczególnego?
Zmarszczył brwi.
- W jakim sensie?
- Nie wiem, może przesadzam...
- Mów, o co chodzi.
78
RS
- Wszyscy przywykli pokpiwać z jej niezręczności, z tego, że ciągle
zdarzają jej się głupie wypadki, zagapienia, i tak dalej, Lauren ma bardzo
słabą koordynację wzrokowo-ruchową. - Chloe wreszcie przestała się
wahać. - Mam wrażenie, że ostatnio te jej niezręczności zaczęły się nasilać.
Oliver napomknął mi kiedyś, że jego zdaniem nie można ich tłumaczyć
zwykłym gapiostwem czy porywczością. Przedtem się nad tym nie
zastanawiałam, ale odkąd mieszkamy razem, zaczęłam dostrzegać różne
niezrozumiałe pomyłki. Ale najbardziej uderzyło mnie to, że przestała
malować. Jakiś czas temu, oglądając jej ostatnie obrazy, zauważyłam, że są
inne od wcześniejszych, jakby niewykończone, mało wyraziste i
niedokładne w oddawaniu szczegółów. Kiedy zapytałam Lauren, czy
zmieniła styl, powiedziała, że nie. Ale od tamtego czasu przestała malować.
Przerwała dla nabrania tchu. Po chwili mówiła dalej:
- No i przestała wieczorami wychodzić z domu. Ostatnio mamy po
temu niewiele okazji, bo większość naszych przyjaciółek odchowuje dzieci,
ale Lauren nie chce wyjść nawet do kina.
- Chcesz powiedzieć, że dawniej nie bała się chodzić po ciemku? -
zapytał coraz bardziej zaniepokojony Gabriel.
- No właśnie. Dawniej niczego takiego u niej nie zauważyłam. Podam
ci inny przykład. Lauren skorzystała z okazji, żeby pory domowych wizyt
przełożyć na rano. Czuję, że dzieje się z nią coś niedobrego, i nie wiem, co
robić. Dlatego postanowiłam zwrócić się do ciebie. Bardzo się cieszę z tego,
co się między wami zaczęło - dodała z miłym uśmiechem. -Może ty lepiej
potrafisz ocenić sytuację, bo poznałeś Lauren niedawno.
- Widzisz Chloe... - urwał, niepewny, jak ma się zachować.
Dziewczyna wyraznie się speszyła.
79
RS
- Przepraszam, nie chcę cię stawiać w niezręcznej sytuacji. Pytam,
ponieważ bardzo się o nią martwię. Nie musisz od razu odpowiadać. Ale
obiecaj, że jeżeli w przyszłości coś cię zaniepokoi, powiesz o tym Oliverowi
i jeśli będziecie mieli podobne podejrzenia, postarasz się jej pomóc?
- Tak, Chloe, obiecuję. Możesz na mnie liczyć.
Zrobi to, o co go prosiła, ale jeszcze nie teraz. Najpierw musi się lepiej
zorientować, na czym problem Lauren polega. Fakt, że inni również
dostrzegli jej dziwne zachowanie po zapadnięciu zmroku, przyniosło mu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]