pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zaskoczony Jordan pozwolił, by mu się wyrwała. Patrzył na
nią z furią.
- Co się znowu stało?! - Podniecenie z wolna ustępowało
rozdrażnieniu.
- Ja... ja tak nie mogę - powiedziała zdławionym głosem. -
Nie chcę, żebyś mnie dotykał. Ani teraz, ani kiedykolwiek
indziej.
- Chryste Panie, Hanno, też sobie wybrałaś moment! Przecież
to nic złego. Dlaczego sama przed sobą udajesz? Odpowiedz
mi! - krzyknął z nagłą wściekłością. - Przecież mogłaś mnie
powstrzymać! Dlaczego czekałaś do chwili, gdy byliśmy już tak
blisko?!
Oczy Jordana miotały błyskawice. Cofnęła się nieco. Nie
spodziewała się takiego wybuchu wściekłości. Nie w takiej
chwili. Patrzył na nią, jakby zrobiła coś odrażającego.
- To ty zacząłeś - rzuciła ostro. - Dobrze wiedziałeś, co o tym
myślę! - Teraz oboje stali naprzeciwko siebie równie rozjuszeni.
RS
55
- Jasne, to oczywiście ja jestem winien! - Jordan wciągnął z
sykiem powietrze przez zaciśnięte usta.
- To niesłychane! Nigdy jeszcze nie przydarzyło mi się nic
podobnego! Nigdy nie całuję kobiety, jeżeli ona nie ma na to
ochoty. A ty, Hanno, miałaś ochotę, miałaś wielką ochotę...
Zamknęła oczy i skrzyżowała ręce na piersiach, aby
powstrzymać ich drżenie. To prawda, tak było, pomyślała. Ale
tylko do chwili, w której zdała sobie sprawę, dokąd ich to może
zaprowadzić.
- Hanno, musisz na to wreszcie komuś pozwolić - powiedział
Jordan spokojnie. Zdołał się już całkowicie opanować.
- Zapewne, kiedyś to nastąpi. Ale jeszcze nie teraz. Ciągle jest
jeszcze za wcześnie.
Skrzywił się i pokręcił głową, jakby nie był w stanie pojąć
tego, co usłyszał.
- Przecież minęły już dwa lata! Dwa długie lata. To
nienormalne! Ale dobrze, znamy się od trzech miesięcy. Czy
możesz mi powiedzieć, co o mnie myślisz, co do mnie czujesz?
To było trudne pytanie i nie bardzo wiedziała, co ma
odpowiedzieć. Jordan był zupełnie inny niż wszyscy. Ogromnie
pociągający, a jednocześnie trudny do zniesienia. Bliski i daleki
zarazem.
- Czy tak trudno ci powiedzieć? Hanna przełknęła ślinę.
- Myślę... że cię lubię - wyjąkała wreszcie.
- Lubisz mnie! - skrzywił usta w sarkastycznym uśmiechu. -
A co to u ciebie znaczy? Jak bardzo mnie lubisz? I w jaki
sposób? Czy lubisz mnie jako szefa? A może przyjaciela?
Potrzebujesz mojej pomocy, rady, czy tak? A jako kochanka?
Czy kiedykolwiek będziesz w stanie spojrzeć na mnie jak na
kochanka? Odpowiedz mi, proszę.
Lubiła go bez wątpienia, a nawet więcej. Nie ma sensu
udawać, że jest inaczej, pomyślała. Ale nie wiedziała, jak mu to
wyjaśnić. Zwłaszcza teraz, po tym, co się stało.
Jordan nie pozwolił jej zastanawiać się zbyt długo.
RS
56
- Myślę, że twoje milczenie jest dostatecznie wymowne -
stwierdził zimno, odwracając wzrok.
- Nie, to nie tak... Jest coś, co do ciebie czuję, ale... nie jestem
gotowa... ale nie potrafię...
- Przyznać się to tego - pokiwał głową. - Sądzę, że na mnie
już czas. - Ruszył w stronę drzwi, nawet nie spoglądając na
Hannę.
- Dziękuję ci za ten wieczór, Jordanie - rzuciła się za nim
Hanna. - Przykro mi, że tak się skończył.
- I mnie jest przykro, a nawet więcej - odpowiedział. -
Dobranoc, Hanno.
Drzwi zamknęły się, nim zdążyła cokolwiek powiedzieć.
Stała przez chwilę w zamyśleniu, potem poszła do pokoju
Daniela, przykryła go i poprawiła poduszkę, a wreszcie sama
rzuciła się na łóżko nie zdejmując nawet sukienki. Czuła się
wyczerpana. Dopiero po pewnym czasie podniosła się, żeby
zmyć makijaż i włożyć koszulę nocną. Sen przyszedł szybciej,
niż się spodziewała.
Kiedy otworzyła oczy, zobaczyła nad sobą twarz Daniela.
Wyglądał tak, jakby stał nad nią już od dobrej chwili,
wyczekując, aż się obudzi.
- Mamo, wstawaj! Idziemy dzisiaj do zoo! - zawołał szarpiąc
jej poduszkę.
Spojrzała na zegarek. Była siódma rano, niedziela.
- Nie dzisiaj, Danny. Wracaj do łóżka! Spojrzał na nią
zdumiony, a potem usta skrzywiły mu się do płaczu.
- Jak to? Zapomniałaś? Przecież mamy iść dzisiaj. Pan Quest
obiecał wczoraj, że też pójdzie z nami!
Teraz z kolei ona się zdziwiła. Jordan nie wspomniał jej o
niczym! Zresztą po tym, co się wydarzyło, z pewnością nie
przyjdzie. Tak czy inaczej ona sama nie może teraz sprawić
zawodu Danielowi. Chłopiec byłby niepocieszony.
- Dobrze, Danny. Ale jest jeszcze bardzo wcześnie. Połóż się
albo pobaw trochę w swoim pokoju.
RS
57
- O której godzinie przyjdzie pan Quest? - niecierpliwił się
mały.
- Nie wiem, kochanie, ale jeżeli nie przyjdzie, to pojedziemy
autobusem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta