pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zeskoczyłem z fotela i pędem ruszyłem w kierunku znajdującej się na końcu długiego korytarza
śluzy powietrznej. Kiedy tylko znalazłem się w środku, natychmiast uruchomiłem procedurę
wyrównywania ciśnienia i zacząłem uwalniać się ze swoich wdzianek starając zrobić to jak
najprędzej. Ludzie doszukują się romantyzmu w przebywaniu na otwartej powierzchni innych
planet, nie biorąc pod uwagę ciasnoty i braku dostępu do własnej skóry.
- Agrrhh !- warczałem, gdy Jane pomogła mi ściągnąć wielką sztywną łupinę.
Rzucając skafander na ziemię starałem się dosięgnąć tego jednego jedynego miejsca na placach.
Niestety, chociaż prawie wykręciłem swoją rękę, nie udało mi się, -
 Tutaj? Może ci pomóc?  powiedziała Jane drapiąc mnie delikatnie po placach.  Dobrze
teraz ?
 Trochę wyżej.. teraz nieco w prawo... do dołu... Oooooo...
Istnieje mnóstwo prostych rzeczy przynoszących ludziom szczęście. Jedną z nich jest możliwość
podrapania się w miejscu, które nas swędzi. Gdy już mogłem myśleć normalnie i wróciła chęć
do życia, wziąłem Jane w objęcia. Staliśmy tak nieświadomi otaczającego nas świata z rękoma
zajętymi wzajemnymi pieszczotami. Zastanawiałem się właśnie jak Jane mogła tak szybko
znalezć się przy mnie .
- Przypomnieć ci coś ? - spytałem łaskocząc ją nosem w ucho, poczułem, jak jej usta krzywią się
w uśmiechu.
 Naszą pierwszą noc w chacie twego wuja ?  mruknęła.
- Czy chciałaś -kiedykolwiek tam wrócić?
- Czasami. Jeśli tylko różne sprawy...
Przerwaliśmy rozmowę i nie dowiedziałem się, co miała na myśli Jane, gdyż w umieszczonym
nad naszymi głowami głośniku rozległ się głos.
- Strażnik MacElroy natychmiast zgłosi się w biurze Komendanta Bazy.
 O cholera, znowu...
Pocałowałem Jane szybko na do widzenia i ruszyłem, przez wielkie i puste hale mające stać się
w przyszłości laboratoriami i pokojami mieszkalnymi, a będące teraz po prostu pustymi halami. I
zmów znajdowałem się w małym biurze, tym samym, które opuściłam dziś rano .
- Strażnik McElroy melduje się na rozkaz !
- To dobrze, że stawił się pan tak szybko  powiedział Garsich wpatrując się w leżącą przed
nim na biurku kartkę papieru. - Odebrałem właśnie z Kwatery Głównej dotyczący pana
meldunek. Napisano tutaj, cytuję:  Wyżej wymienionego Strażnika zwalnia się ze służby pod
pańskim dowództwem i niniejszym przenosi się pod rozkazy Komendanta Straży Dala Corsta w
celu uczestnictwa w ważnym przedsięwzięciu wymierzonym przeciwko Imperium Dalgirów .
Rozumie pan coś z tego?
Skinąłem głową.
 Dal wreszcie skończył przygotowania do ekspedycji mającej odszukać zródło zaopatrzenia
Dalgirów w urządzenia służące do teleportacji.
Garsich po raz pierwszy od czasu, gdy go ujrzałem, uśmiechnął się.
- No cóż, życzę powodzenia - powiedział.  Sam z chęcią poszedłbym z panem zamiast
siedzieć w tej przeklętej przez Threla dziurze i użerać się z bandę przygłupich techników,
Zostanie pan odesłany zgodnie z obowiązuj procedurą, ale obawiam się, że nawet mimo
przysługującego panu prawa pierwszeństwa będzie pan musiał czekać dziesięć dni na regularnie
kursujący transportowiec .
 A co z tym specjalnym statkiem wiozącym na Talador dwóch rozbitków ?
- Odleciał. Bala Ber zadecydował, że ranny mężczyzna potrzebuje lekarzy o dużo wyższych
kwalifikacjach niż jego.
Wzruszyłem ramionami.
- W takim razie już po wszystkim. Pan pozwoli, że się odmelduję.
Chciałem odejść, ale zatrzymał mnie glos Garsicha,
- Jeszcze jedno, panie McElroy ? Do czasu gdy przybędzie transport, mógłby pan coś dla nas
zrobić ?
 To znaczy.
 Przylatują tu wciąż te cholerne satelity pańskich rodaków, a tu na skałach są rozwalone te
cholerne okręty Dalgirów. Jest chyba jeszcze zbyt wcześnie, aby nas odkryli, prawda?
Przydzieliłem pana do grupy, której zadaniem będzie uprzątnięcie terenu. Zamelduje się pan u
Drugiego Pilota Berama śluzie A-3.
Ruszyłem w kierunku drzwi, lecz nagle przystanęłam i spojrzałem na Garsioha.
- Czy to oznacza , że będę pracował na powierzchni w skafandrze ?  Spytałem.
Stary żołnierz spojrzał unie. Jego twarz była studium dyscypliny i regulaminu .
- Będzie pan pracował na zewnątrz - powiedział. - A to, czy założy pan skafander, czy nie,
pozestawiam do pańskiego uznania. Odmaszerować !
* * *
Uprzątnięcie śladów bitwy nad Morzem Moskiewskim zajęło większość z dziesięciu dni
pozostałych do mego odlotu. Ze statkiem Feliry sprawa była względnie prosta, gdyż znajdował
się w jednym miejscu. Lecz z  Veckiem poszło o wiele gorzej. Po pierwsze, szczątki okrętu
rozrzucone byty na powierzchni kilkuset akrów, a po drugie kawałki stopionego metalu wbiły się
głęboko w księżycowy pyl, co czyniło je trudnymi do odszukania. Nasze zadanie nie polegało
jedynie na pozbieraniu i wymieceniu resztek z obydwu statków. Musieliśmy także zatrzeć
wszystkie ślady naszej obecności, to znaczy wyrównać teren i zasypać odciski stóp.
Oczywiście niemożliwe było zlikwidowanie wszystkich śladów zaistniałych tu wydarzeń. Jeśli
ktoś z Ziemi podejrzewałby kiedykolwiek, że na Księżycu byli ludzie i zdecydował się na
porównanie fotografii powierzchni tego ciała niebieskiego wykonanych w połowie lat
sześćdziesiątych ze zrobionymi tuż po bitwie, mógłby dopatrzyć się znaków świadczących o
naszych działaniach. Zrobiliśmy jednak, co była w naszej mocy: Pozbieraliśmy szczątki statków,
przedmuchaliśmy sprężonym powietrzem grunt i usunęliśmy większość śladów po wybuchu.
Kiedy przyleciał statek transportowy, byliśmy jedyną załogą, której zezwolono na odpoczynek.
Ostatni wieczór spędziłam razem z Jane, choć muszę przyznać, że podczas obiadu strasznie
chciało mi się spać. Następnego ranka dziewczyna odprowadziła mnie na lądowisko.
- Uważaj na siebie - Duncan - powiedziała.
- Ty także na siebie uważaj - odparłem wskazując w kierunku nie widocznej teraz Ziemi.  Jest
tam jedno zaciszne miejsce, do którego chciałbym cię zabrać.
- A ja chciałbym, żebyśmy już nigdy nie musieli mówić sobie:  Do widzenia .
- Ja też. Pamiętasz ten dzień, gdy znalezliśmy Felirę Trenstas ? Nie dokończyłaś wtedy pewnego
zdania ?
- Co masz na myśli ?
 Powiedziałeś:  tylko różne sprawy... Jeśli tylko różne sprawy co ?
 Nieważne - westchnęła. - Zastanawiałam się wtedy, co moglibyśmy robić, gdybyśmy spotkali
się w nieco innych okolicznościach. Jeśli ja nie byłabym agentką Straży Czasu, a ty nie byłbyś.
mieszkańcem Innego Strumienia Czasu będącym poza Konfederacją. I jeśli tego wieczoru byli
byśmy tylko zwykłymi ludzmi, którzy wyszli na spacer czy spojrzał byś na mnie po raz drugi ?
Chwyciłem ją w objęcia i pogładziłem po głowie.
- Na pewno nie, jeślibyś tylko zrobiła sobie makijaż. W całym swoim życiu widziałem tylko
jedną brzydszą kobietą od ciebie .
Jana zaczerwieniła się, a potem uśmiechnęła.
 Powiedzieli mi, te mam wyglądać skromnie.
 No i wyglądałaś !
Glos spikera zapowiedział odlot statku..
- Nie zrób tylko czegoś głupiego, mój braciszku - powiedziała Jane całując mnie w policzek.
Następnie odwróciła się szybko i wyszła z hangaru nie na tyle szybko, by ukryć spływające po
policzkach łzy ..
Wszedłem na pokład okrętu czując żal. W jej pocałunku bowiem nie było nic innego prócz
siostrzanej miłości.
14.
Gdy znalazłem się w wielkim terminalu w Port Jafie zobaczyłam czekającego na mnie Dala
Corsta.
- Witaj - powiedział Dal klepiąc mnie po ranieniu.  Zadowolony z wakacji w domu?
- Czy trzeba je spędzać siedząc w skafandrze kosmicznym ? - spytałem.
Dal zachichotał.
 Myślałem, że zawsze chciałeś zostać astronautą.
Komentarz ten skwitowałem milczeniem. Po paru sekundach zacząłem z innej beczki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta