pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Bo może nie obchodził mnie już Amos. Może chciałam, żeby to był już koniec. Ale to nie
sprawiało, że bolało mniej. Bo kiedyś mi zależało. Wtedy nie chciałam, żeby to był koniec.
Co by się stało, gdybym dalej nie chciała?
Ta myśl uczyniła mnie wściekłą i zdegustowaną jednocześnie.
Nie wiem, co bym potem zrobiła albo powiedziała, tak pochłonięta przytłaczającym
mrokiem, który szybko się wokół mnie zamykał. Bolała mnie głowa, szczypały mnie oczy, a
pytania bez odpowiedzi coraz dalej odpychały mnie od spokoju. Przypomniałam sobie o
38
oddychaniu i starałam się pamiętać o tym, że nie zależało mi na Amosie i ten związek i tak był
zakończony, ale nie chodziło nawet o to. Nie potrafiłam zacząć myśleć nad tym o co chodziło.
Pewnie stałybyśmy w ciszy, Julie i ja, patrząc na siebie pusto i czekając aż ta druga coś
zrobi. Nie potrafiłam stwierdzić w tej chwili, co Julie myślała, ale ja starałam się nie
wybuchnąć niekomfortowym płaczem. Z głębokimi wdechami i zdeterminowanym
spojrzeniem na kamienną minę Julie, otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć  cokolwiek  co
wydostałoby mnie z tego pomieszczenia. Nie obchodziło mnie co. Po prostu musiałam stąd
wyjść.
Na końcu języka miałam na wpół wyszlochaną wymówkę, niech wszystko wezmie szlag,
kiedy słowa przerwał mu bardzo znajomy dzwięk otwieranych drzwi klasy.
Och, na brodę Merlina, to nie była pora na hormony!
Obróciłam się do drzwi, gotowa dać największą burę z możliwych, nie przejmując się
nawet, kto to jest ani jak był podniecony, ponieważ musiałam na coś nakrzyczeć i musiałam
zrobić to teraz.
Ale nie dane mi było pokrzyczeć.
W każdym razie nie wtedy.
Ponieważ kiedy ta osoba  tak, pojedyncza dusza, raz jeszcze  przeszła przez te drzwi,
cały mój umysł się wyłączył. Zamarłam, oszołomiona. Mój mózg przeszedł z grrr do errr w
ciągu paru chwil, sam z siebie, a ja nie mogłam zrobić nic, by to zmienić.
Bo to był on.
Oczywiście, że to był on.
Oddech utknął mi w gardle.
- Na Zwiętą Helgę  odetchnęła Julie, chowają twarz w dłoniach, jej szok pasował do
mojego. Potrząsnęła głową, nie odkrywając twarzy.  Przyszedłbyś w tej chwili.
Gdy Julie ukrywała swoją boleść w rękach, ja pozostawałam nieruchoma, wpatrując się
w chłopaka stojącego na progu. Byłam oszołomiona, zmrożona. Nigdy w życiu nie czułam się
tak przytłoczona. Jednakże, mimo wstrząsu, jedna myśl była w stanie się przedrzeć. Nawet
całkiem wyraznie.
Co ja, u diabła, kiedykolwiek widziałam w tym draniu?
Lekko zaniepokojone spojrzenie Amosa przesuwało się ode mnie do Julie, jedynym
dowodem niepokoju tą sceną przed nim były nieznacznie zmarszczone brwi i zmrużone oczy.
Jednakże przyglądając mu się bliżej zdałam sobie sprawę, że to co początkowo wzięłam za
39
zaniepokojenie łatwo mogło być gniewem  było gniewem. Amos naprawdę był zły, że
znalazł tutaj Julie i mnie.
Cóż, dołącz do cholernego klubu, dupku.
- Co się dzieje, Julie?  zapytał Amos i napięty ton jego głosu oraz miażdżące spojrzenie,
które posłał wciąż skrytej twarzy Julie były dalszymi dowodami, których potrzebowałam na
rozpoznanie jego gniewu. Piorunował wzrokiem.  Coś zrobiła?
Julie uniosła gwałtownie głowę, natychmiast mrużąc oczy, słysząc oskarżycielski głos
Amosa.  Nie zaplanowałam tego  powiedziała gniewnie.  Była tutaj, kiedy weszłam. Nie
wciągnęłabym cię w taką zasadzkę. Wiesz o tym.
Amos wyglądał, jakby nie wierzył w te oświadczenie, choć przestał patrzeć tak gniewnie,
więc coś musiało go uspokoić. Szybko, jedynie na sekundę, rzucił spojrzeniem na mnie. Wciąż
stałam bez ruchu.
- Nie zaplanowałam tego  Julie powtórzyła nagle, wyzywająco  ale wszystko jej
powiedziałam, Amosie. Ona wie.
Ona wie. Wypowiedziała te słowa jak szyderstwo, jakby to była kolejna runda w ich
manipulanckiej gierce i ona miała dostać za to punkt. Fakt, że  Ona stała tuż obok,  Ona
miała uczucia i  Ona była na skraju wybuchu emocji  choć czy we łzach czy wściekłości,
tego nie byłam szczerze pewna  nie zdawał się do nich docierać.
A wtedy zdarzyły się dwie rzeczy jednocześnie.
Pierwszą, widzicie, była myśl, coś, co nagle pojawiło mi się w głowie, gdy wciąż byłam
pochłonięta cichą bitwą, w której miałam zobaczyć, które dojmujące uczucie wygra
pojedynek i zrobi ze mnie widowisko, tak czy owak. Doszło niemal do punktu, gdzie Azy
gotowe były cisnąć swoim wodnistym sztyletem (jeśli łaska) w słabe, wrzące serce
Wściekłości, kiedy dotarło do mnie coś, co powiedziała Julie.
Nie wciągnęłabym cię w taką zasadzkę.
Zasadzkę.
Amos sądził, że wpadł w zasadzkę.
Ale aby wpaść w zasadzkę musiało zostać ustalone spotkanie, prawda? Musiała być
lokalizacja, cel, powód, żeby zwabić osobę do zasadzki.
Dlaczego Julie w ogóle weszła do tej klasy, jeśli nie po to, żeby wciągnąć w zasadzkę
mnie (czego nie mogła zrobić, ponieważ nie mogła wiedzieć, że tutaj jestem)?
Dlaczego Amos przyszedł za nią piętnaście minut pózniej?
40
Dlaczego byli oboje tutaj, w tym samym czasie, w tej samej opuszczonej klasie z
wyraznym oczekiwaniem, że zobaczą siebie nawzajem& ale nie mnie?
O. Mój. Boże.
Numer trzy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta