[ Pobierz całość w formacie PDF ]
fazę wyparcia. Może to właśnie dlatego jego dzieci nie potrafią przystosować
się do życia po śmierci matki? Zanim zdążyła wymyśleć, w jaki sposób
grzecznie przekazać mu to spostrzeżenie, wróciła Mehta i przyniosła kolejną
tacę.
S
R
- Herbata, Wasza Wysokość - oświadczyła, skłoniwszy się przed nim
głęboko, i postawiła tacę przed królem.
- Mehto, pozwól, że ja naleję Jego Wysokości - poprosiła Jesslyn.
- Tak, pani Jesslyn Dobrze. - Mehta ukłoniła się jeszcze raz i pospiesznie
opuściła pokój.
- Pani Jesslyn Dobrze? - zdziwił się Szarif.
- Chyba wydaje się jej, że mam na nazwisko Dobrze. Przez dłuższą chwi-
lę patrzył na nią w milczeniu.
- Interesująca z ciebie kobieta.
- To eufemizm na określenie zdziwaczałej starej panny? - spytała, nale-
wając wrzątku do jego filiżanki.
- Nie jesteś starą panną - zaoponował. - Miałaś sympatie.
- Miałam - przyznała po chwili. - Ty masz za to matkę.
- Co? - Podniósł gwałtownie głowę i omal nie wylał herbaty.
- Powiedziałeś, że, zdaniem twojej matki, ona tu rządzi. Ciekawa jestem,
czy naprawdę tak jest.
- Nie - odpowiedział niechętnie.
Może i tak myśli, ale jeśli królowa Reina sądziła, że to ona jest u sterów,
mamy do czynienia z klasycznym przykładem walki o władzę. Nieraz była
świadkiem takiego konfliktu między rodzicami swoich uczniów, tu jednak linia
podziału przebiegała między ojcem a babcią.
- Czy twoja matka krytykuje twoje metody wychowawcze?
- Nic mi o tym nie wiadomo - odparł niepewnie.
- No to o co chodzi?
- Coś tu jest nie tak, tylko nie wiem co. Zbyt rzadko widuję dzieci, żeby
stwierdzić, jakie są. Kiedy jesteśmy razem, prawie na mnie nie patrzą, nie od-
zywają się. Odpowiadają, jeśli o coś zapytam, ale patrzą przy tym cały czas w
S
R
podłogę i... - westchnął ciężko - nigdy nie widziałem, żeby dzieci się tak za-
chowywały. Moje siostry takie nie były. Gubię się w tym wszystkim.
- Więc czego byś tak naprawdę ode mnie oczekiwał, Szarifie? Mam je
uczyć? Być towarzyszką ich zabaw? Obserwować ich zachowanie? Co w koń-
cu?
- Wszystko razem.
- Więc, zasadniczo, chciałbyś zatrudnić nianię.
- Nie. Mają nianię. Potrzebuję... - Przerwał. Zmarszczył czoło. - Potrze-
buję ciebie.
Nie wiedziała, co chciał przez to powiedzieć. Coś w jego spojrzeniu
przyprawiało ją o ból serca. Odruchowo wyciągnęła dłoń, chciała go po prostu
wesprzeć po przyjacielsku i musnęła palcami jego brązową, ciepłą jak słońce
skórę. Między ich ciałami przeskoczyła iskra. Jesslyn drgnęła i natychmiast
cofnęła dłoń. Wmawiała sobie, że była to tylko jej wyobraznia, że wcale nie
poczuła dziwnego dreszczu, który przebiegł przez jej ramię i bark, aż do piersi.
Gdy spojrzała Szarifowi w oczy, to złudzenie prysło. Płonął w nich ogień, któ-
ry przypominał jej, jak dobrze się czuła w jego ramionach.
- Coś się stało? - spytał, wędrując spojrzeniem po jej twarzy.
Jej wargi zaczęły drżeć.
- Nie - szepnęła ledwie słyszalnie, nerwowo opierając dłoń na kolanach. -
Myślę, że lepiej by było, gdyby twoje córki wróciły do domu. Wygląda na to,
że jest mnóstwo do zrobienia.
- Będziesz miała sporo pracy. Odpocznij do wieczora.
Jej dolna warga dygotała, jakby żyła własnym życiem.
- Chciałabym po prostu jak najszybciej zacząć.
S
R
- Jestem pewien, że Mehta z przyjemnością pokaże ci bibliotekę. Właśnie
tam będziesz prowadzić zajęcia. Możesz się rozejrzeć, przejrzeć książki, które
kupiłem.
- Zwietna propozycja. Po południu przygotuję lekcje na jutro. Dziękuję.
Rozbawiony jej entuzjazmem, wstał z kanapy, uśmiechając się delikatnie.
- Więc dasz sobie radę sama po południu?
- Oczywiście.
- To do zobaczenia na kolacji...
- A moglibyśmy odłożyć tę kolację? - przerwała niechcący. - Mam dziś
mnóstwo do zrobienia, ty też masz sporo pracy.
- Przy kolacji porozmawiamy o dzieciach - odparł uprzejmie, patrząc na
nią z góry tak, że musiała podnieść głowę. - To ci pomoże. Kolacja jest zawsze
o siódmej.
Popołudnie upłynęło szybko. Jesslyn weszła do biblioteki i natychmiast
się w niej zakochała. Było to przestronne pomieszczenie zwieńczone złotą ko-
pułą. Bez problemu mieściły się tu dwie kanapy, dwa drewniane biurka, cztery
fotele i długi stół. Na wysokich ścianach od podłogi po sufit stały półki z
książkami.
Znalazła stos podręczników dla nauczycieli oraz książki dla dzieci. Mate-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]