pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak najszybciej znalezć się na ziemi.
Zmigłowiec wylądował w odległej części lotniska, z dala od budynku portu, co
wcale jej ąie ucieszyło. W pobli\u stał samolot, do którego drzwi były otwarte, a
schodki spuszczone. Zrozumiała, \e chcą ją zabrać prosto do samolotu. Nie ma co
marzyć o kupnie gazet w kiosku na lotnisku.
Pierwszy wysiadł Jones, drugi Mark, który poczekał, by jej pomóc. Arianna
zeszła na dół, przyciskając do piersi torbę z maszynopisem.
 To nasz samolot  powiedział Mark.
 Nie wsiądę do niego, dopóki wszystkiego mi nie wy-
jaśnisz.
Mark spojrzał na Jonesa, który szedł ju\ w kierunku schodów, po czym zerknął
niecierpliwie na zegarek.
 Nie mo\esz poczekać, a\ wejdziemy na pokład?
 Nie, teraz albo nigdy.
 Dlaczego?
 Jeśli nie spodoba mi się twoja opowieść, to podziękuję ci za dalszą pomoc.
 Wiedziałem, \e kiedyś będę musiał stawić temu czoło
 rzekł.  Ale nie przypuszczałem, \e dojdzie do tego na lotnisku w Aspen.
¯ oÅ‚Ä…dek podszedÅ‚ jej do gardÅ‚a. Oto miaÅ‚a siÄ™ dowiedzieć, \e w ogóle nie znaÅ‚a
Marka Lindsaya.
 Idziecie?!  zawołał Jones.
 Za chwilÄ™!  odkrzyknÄ…Å‚ Mark.  Nie czekaj na nas.
 Odwrócił się do niej. Jego twarz odzwierciedlała wahanie. Najwyraxniej
zastanawiał się, jak jej to powiedzieć.
Postanowiła mu pomóc.
 Nie jesteś tym, z kim byłam zaręczona, prawda, Mark?
 Oczywiście, \e jestem, Po prostu nie wszystko o mnie wiesz.  Wziął
głęboki oddech i popatrzył na pokryte śniegiem góry.  Od kilku lat nale\ę do
organizacji, która wykonuje... powiedzmy, bardzo delikatne zadania. To agenda
rządowa, jej działalnośd jest ściśle tająa.
 JesteÅ› szpiegiem?
 Detektywem, dokładniej rzecz biorąc
Nie posiadała się ze zdumienia.
 Zamierzaliśmy wziąć siub, Marku Lindsay, a ty dopiero teraz mi mówisz, e
jesteÅ›. drugim Jamesem Bondem?
Wzruszył ramionami.
 Przecie\ się me pobraliśmy, czy\ nie?
 Ale mieliśmy!
 Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr, kwiatuszku.
 A gdybym wyszła za ciebie?  Jej oczy zwęziły się z gniewu.
 Powiedz prawdę. Przyznałbyś się do wszystkiego przed ślubem czy dopiero
podczas nocy poślubnej?
 Jasne, \e zamierzałem powiedzieć ci o tym przed slubem,Ari.
 Nie wiem, czy ci wierzyć. Po tym, co dzisiaj zobaczyłam, sądzę, \e wolałbyś
poczekać, a\ sprawa sama się wyda. Na przykład przy wkładaniu bielizny do twojej
szuflady znalazłabym ksią\kę kodów albo strój Supermana.
Roześmiał się, po czym rzucił przelotnę spojrzenie w stronę samolotu.
 Arianno, nie chciałem, \eby tak wyszło, ale ci gangsterzy nie \artowali, jak
sama zdą\yłaś się przekonać. Nie miałem wyboru. I pamiętaj, \e udało się nam wyjść
cało z tej opresji. Wolałbym, \ebyś doceniła ten fakt.
 Doceniam. Rzecz w tym, \e me jesteś tym, za kogo się podawałeś. Nie
rozumiesz, jakie to było oszustwo? Myślałam, \e zaręczyłam się ze zwyczajnym
mÄ™\czyznÄ…, a tymczasem okazuje siÄ™, \e jesteÅ›... superagentem!
 Zapewniam cię, \e to bardziej prozaiczne zajęcie, ni\ ci się wydaje. A skoro
poznałaś prawdę, czy mo\emy ju\ iść?
 Nie, dopóki nie odpowiesz na jeszcze jedno pytanie. I to szczerze. Dla kogo
pracujesz? Dla strony amerykańskiej?
- Tak.
- Dla CIA?
 Bez komentarzy.
 Nic więcej nie mo\esz mi powiedzieć?
 Daj spokój  rzekł.  Odpowiedziałem na twoje pytania. Wyje\d\amy.
Natychmiast. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji. Następnym
razem będzie ich dziesięciu.
Nie mogę ściągnąć korpusu marynarki dla twojej ochrony, ale mógę cię
wywiexć w bezpieczne miejsce.
 Co się stało z miłym, usłu\nym, troskliwym mę\czyzną, z którym byłam
zaręczona?
- Zerwałaś z nim - odparł oschłym tonem.
 W porządku, Batmanie  powiedziała z rezygnacją Arianna.  Zabierz
mnie do swojej jaskini.
Parsknął śmiechem.
Nagle ogarnął ją niepokój.
 Mark, ale tak naprawdÄ™ to nie jest jaskinia?
Lecieli ju\ dwadzieścia minut, a Arianna me mogła otrząsnąć się ze zdumienia
wywołanego tym, co usłyszała od Marka. Jones, który pewnie miał w zapasie parę
innych nazwisk, zajÄ…Å‚ miejsce tu\ za pilotem. Ona i Mark siedzieli z tylu. Dziwne, ale
na pokładzie znajdowała się stewardesa, śliczna, młoda Japonka mówiąca płynną
angielszczyzną. Nie miała na sobie munduru linii lotniczych, tylko szarą spódnicę i
białą jedwabną bluzkę.
 Czy przynieść pani coś do picia, panno Hamilton?  zapytała uprzejmie.
 Mo\e poproszę o wodę odparła Arianna.
 A pan, panie Lindsay?
 Nic, dziękuję.
Stewardesa skinęła wdzięcznie głową i wycofała się na
zaplecze.
Arianna wzięła Marka za rękę, który wydał się zdziwiony, ale i uradowany tym
gestem. Teraz, gdy gniew opadł, poczuła się zagubiona i chciała, by ją uspokoił. Co
gorsza, miała wyrzuty sumienia, \e przysporzyła mu tylu kłopotów. Wszystkiemu
winien jej upór. Gdyby posłuchała Marka i przekazała maszynopis FBI, nic by się nie
wydarzyło. Gangsterzy nie zostaliby zabici, a ona nie naraziłaby siebie i Marka na
niebezpieczeństwo.
Niedawne przera\enie, poczucie bezradności, czekająca ją niewiadoma
spowodowały, \e się rozkleiła. Otarła łzy, zanim zaczęły spływać po policzkach. Nie
uszło to.uwagi Marka.
 Hej, co się stało, kwiatuszku?
 Och, tak bardzo mi przykro, \e masz przeze ninie tyle kłopotów.
 To nie twoja wina.
 Oczywiście, \e moja. Myślałam wyłącznie o sobie. Słusznie powiedziałeś, \e
zale\y mi tylko na sukcesie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta