[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozeSmia³by siê w g³os, s³ysz¹c ³garstwa o sobie p³yn¹ce z ust maga.
Ale nie pozwala³o mu zaklêcie. Tymczasem Dake opowiada³, jak Co-
nan pokona³ w stu walkach mê¿czyzn, dzikie bestie, a nawet demony.
To prawda wszystkie te istoty stawa³y ju¿ Cymmerianinowi na dro-
dze. Z jednymi rozprawi³ siê mieczem, z innymi go³ymi rêkami. Zwy-
ciê¿y³ te¿ prawdopodobnie wiêcej wrogów ni¿ ktokolwiek inny. Ale
historyjki maga czyni³y z Conana bohatera wiêkszego od bogów. S³u-
chaj¹c opowieSci, mo¿na by pomySleæ, ¿e potrafi³by w pojedynkê po-
biæ ca³¹ armiê i to jedn¹ rêk¹, bo drug¹ przechyla³by w tym czasie
kufel piwa. W dodatku nie straci³by choæby w³osa na g³owie i nie zd¹-
¿y³by siê nawet spociæ.
Vilken wys³ucha³ podobnych bredni o sobie. Ale zuchwale b³y-
sn¹³ zêbami i zrobi³ tak¹ minê, jakby to wszystko by³o prawd¹ i roz-
pamiêtywanie jego czynów sprawia³o mu przyjemnoSæ.
W koñcu przyszed³ czas na trójkê olbrzymów i to oni wywarli
na t³umie najwiêksze wra¿enie, zw³aszcza Teyle. Conan zauwa¿y³,
¿e niektórzy mê¿czyxni gapi¹ siê na ni¹ z rozdziawionymi ustami.
Nietrudno by³o zgadn¹æ, o czym mySl¹.
W stosownej chwili wiejskie kobiety poczê³y siê rozchodziæ.
Wiele zabiera³o ze sob¹ mê¿Ã³w, choæ ci niechêtnie opuszczali plac.
Próbowali protestowaæ, lecz krewkie niewiasty si³¹ zmusi³y ich do
pos³uszeñstwa. Gdy t³um przerzedzi³ siê znacznie i pozosta³a jedy-
nie mêska czêSæ widowni, Kreg przyst¹pi³ do pobierania dodatko-
wych op³at. Ka¿dy chêtny wysup³a³ z sakiewki ¿¹dan¹ kwotê, wtedy
Dake kaza³ Tro i Teyle zrzuciæ odzienie i paradowaæ nago przed
uSmiechaj¹cymi siê po¿¹dliwie widzami.
Conan nie posiada³ siê z oburzenia. Owszem, sam przygl¹da³ siê
kobietom, ale w k¹pieli to co innego. Poza tym, jego te¿ zmuszono do
rozebrania siê; one i on byli niewolnikami. Natomiast pokazywanie
89
ich za pieni¹dze tym lubie¿nym, wiejskim przyg³upom ca³kowicie roz-
wScieczy³o Cymmerianina. To nie sprzedajne dziewki! Nieszczêsne
istoty nie mog¹ siê temu sprzeciwiæ, a Dake nabija sobie kabzê!
Mag widocznie uzna³, ¿e wystarczy ju¿ sproSnych uwag, bo za-
koñczy³ pokaz i kaza³ kobietom siê ubraæ.
NacieszyliScie oczy, a teraz pora na inn¹ rozrywkê. Czy jest
wSród was Smia³ek, który zechce stawiæ czo³o niepokonanemu bar-
barzyñcy? zapyta³, wskazuj¹c Conana. Cymmerianin by³ tak roz-
sierdzony, ¿e wcale nie musia³ udawaæ groxnego.
WieSniacy rozeSmieli siê i porozumieli miêdzy sob¹. Do uszu
Conana dotar³o imiê Deri .
T³um rozst¹pi³ siê, by przepuSciæ wybrañca ludu.
Miejscowy osi³ek górowa³ postur¹ nad Cymmerianinem i wy-
gl¹da³ na têgiego zabijakê. Mia³ krzywy, z³amany nos, podbródek
i jeden policzek poznaczony bliznami i brakowa³o mu pó³ ucha. Skó-
rzana kamizelka opina³a tors ow³osiony gêsto niczym u Penza. Buj-
ne w³osy porasta³y te¿ inne odkryte czêSci cia³. Ciemna, sko³tuniona
czupryna i d³uga broda b³yszcza³y od t³uszczu. Pod obwis³ym brzu-
chem si³acz nosi³ postrzêpione, we³niane portki przewi¹zane szarf¹.
Bose stopy by³y czarne od brudu, a w³ochate ³ydki przypomina³y
futrzane buty.
Po szerokoSci masywnych ramion Conan oceni³, ¿e Deri zwyk³
dxwigaæ nie lada ciê¿ary. Potê¿ne ³apska pokrywa³a wprawdzie war-
stwa t³uszczu, lecz pod ni¹ napina³y siê stalowe miêSnie.
Deri pokaza³ w uSmiechu szczerbê po dwóch górnych, przed-
nich zêbach.
Dajcie tu tego mistrza! Nie widzi mi siê, ¿e umie walczyæ! Za
g³adki! Bardziej to baba nixli ch³op!
Gapie skwitowali dowcip wybuchem weso³oSci.
JesteS zapaSnikiem czy bokserem, przyjacielu Deri? zapyta³
Dake.
Mnie tam bez ró¿nicy... wzruszy³ ramionami wiejski si³acz.
Wszystkie chwyty dozwolone.
A wiêc, za³atwione! og³osi³ mag. Dwa z³ote solony dla
zwyciêzcy!
Wyci¹gn¹³ zza pasa dwie b³yszcz¹ce monety i uniós³ w palcach.
Z³oty kruszec zamigota³ w blasku pochodni.
Przecie wiadomo, ¿e ja je dostanê. Deri odwróci³ siê i wy-
szczerzy³ do kompanów przerzedzone zêby. KtóryS klepn¹³ go w ra-
miê, inni skwapliwie przytaknêli.
90
Zobaczymy odrzek³ Dake. Mo¿e ktoS z was, dobrzy lu-
dzie, zechce obstawiæ walkê? Tak jestem pewny swego mistrza, ¿e
proponujê... powiedzmy... dwa do jednego. Co wy na to?
Zachêceni mê¿czyxni ruszyli ku magowi, potrz¹saj¹c moneta-
mi. Conan ujrza³ w ich d³oniach miedziaki, kilka srebrników, nawet
ma³e sztuki z³ota.
Spokojnie, przyjaciele, powoli... Mój asystent, Kreg, bêdzie
przyjmowa³ zak³ady. Wybierzcie spoSród was kogoS do trzymania kasy.
Przez kilka minut trwa³o zamieszanie. Dake odci¹gn¹³ Conana
na bok. Cymmerianin rozebra³ siê, zosta³ tylko w przepasce na bio-
drach. Wówczas czarownik powiedzia³:
Nie rozpraw siê z nim zbyt szybko. Daj siê powaliæ raz lub
dwa. Wtedy zaproponujemy trzy do jednego i wyci¹gniemy od nich
resztê pieniêdzy.
Conan patrzy³, jak Deri zrzuca odzienie.
To nie jest przeciwnik, którego mo¿na lekcewa¿yæ zauwa¿y³
kwaSno.
Niewa¿ne.
Tak? To nie ty staniesz naprzeciw niego.
Wierzê w ciebie, Conanie. Dake klepn¹³ Cymmerianina
w twarde, mocarne ramiê. Widzisz, Deri walczy dla pieniêdzy. Je-
Sli przegra, bêdzie po prostu równie biedny jak przedtem. Ale jeSli ty
dasz siê pokonaæ, ca³kowicie ciê unieruchomiê, a Kreg poæwiczy na
tobie ciêcia mieczem.
XV
Balor najwyraxniej nie mia³ nic przeciwko temu, by uchodziæ za
przyk³ad zgubnych skutków nadu¿ywania wina. Leg³ pó³przytomny
w tyle wozu poSród beczek. Niewygodna poza najwyraxniej mu nie
przeszkadza³a w pijackiej drzemce. Budzi³ siê tylko wtedy, gdy ko³a
wpada³y w g³êbok¹ dziurê lub naje¿d¿a³y na wystaj¹cy kamieñ. Przy
takich okazjach wydziera³ siê ochryp³ym g³osem:
B¹dxcie przeklête, wszystkie córy Ophiru i wasze matki te¿!
Fosull nie odczuwa³ ¿adnych dolegliwoSci, a jedynie ciep³o
i przyjemne oszo³omienie. USmiecha³ siê pod kapturem i krêci³ g³o-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]