pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zamyślamy. Trudno teraz gadać o tym, spotkać chciałbym się z wami i dobrą znajomość
zawrzeć.
Ostatnie słowa podkreślił znacząco.
Bystry Nawój zrozumiał i pomyślawszy, że książę i tak zrobi, co zechce, a od przybytku
głowa nie boli, odparł:
 Spotkać się możemy. Mnie tam za jedno, kto u was rządził będzie, byleśmy z tego
mieli, co należy.
Przybina skłonił głowę i obydwaj urwali, aby posłuchać rozpoczynającego się właśnie
przemówienia cesarza.
Mówił bezbarwnie, jak wyuczoną lekcję, czasami łamiącym się jeszcze po chłopięcemu
głosem. Dziękował za przybycie i gotowość służb i wzywał do chrześcijańskiej zgody i
jedności. Ze szczególną podzięką zwrócił się do obydwóch słowiańskich władców, których
wspólna obecność pozwala żywić nadzieję, że dojdą do porozumienia, i o związku
napomknął, który obydwaj widno mieli na myśli, gdyż uśmiechnęli się przyzwalająco.
Potem wszystkich obecnych prosił, by zaszczycili swą obecnością zrękowiny siostry jego z
Salomonem, jemu samemu okazując tym życzliwość, czego nie zapomni. Zakończył
zaproszeniem na ucztę, jaką wyprawia ku czci swoich gości, i ruszył pierwszy, za nim zaś
obecni. Stojący w tłumie Doman, górujący wzrostem nad innymi, przypatrzyć się mógł
dobrze najmożniejszym świata i pomyślał, że żaden z nich równać się nie może z jego
księciem.
Podobnie myślał sam Bolesław, a utwierdziły go w tym mniemaniu najbliższe
zdarzenia. Przy uczcie siedział po cesarskiej prawicy, koloński arcybiskup odnosił się do
niego ujmująco, przepraszał za Werinhara, którego widno z jego zlecenia na uczcie nie było.
Wratysław zabawiał Bolesława niemal uniżenie, nie tając, że rad by dziewierzem jego ostać,
a kilkunastoletni Salomon patrzył na polskiego księcia z widocznym podziwem i zle
ukrytym niepokojem. Cesarz tylko niewiele się odzywał, ale wiadomym było, że nie on, jeno
Anno sprawuje rządy.
Nazajutrz od rana komnaty, w których Bolesław stał gospodą, roiły się od posłów
obcych władców. Przychodzili z pokłonem i darami, a w południe sam Anno przysłał z
zapytaniem, kiedy mógłby rozmówić się z księciem. Bolesław, który przybył głównie dla
załatwienia spadku po Ryksie i sam wybierał się do arcybiskupa, oświadczył gotowość do
rozmowy. Tymczasem chodził po komnacie zadumany, tak że zapomniał o południowym
posiłku. Usiadł wreszcie i zawołał Domana.
 Biegnij po gospodach i panów zwołaj mi, co duchu.
Czekał dość długo, gniewny o zwłokę. Pierwszy nadszedł wojewoda Wszebór z
Bużenina, który słabując trochę siedział doma. Wkrótce po nim wszedł Mirosław Odrowąż
miecznik książęcy, a zniecierpliwiony Bolesław, nie czekając na dalszych, zaczął:
 Zdania waszego rad bym wysłuchać, nim posła nowie w ważnych sprawach, jakie
mi tu zaladzić trzeba.
Zagadnięci spojrzeli po sobie, a roztropny Wszebór rzekł:
 Od tego radni, aby radzili. Ale nikogo z biskupów tu nie ma. Jeśli sprawy was jeno
dotyczą, róbcie jako uważacie, zgodnie z tym, co poradzimy, albo nie. Ale jeśli dotyczą
królestwa, tedy lepiej niczego nie przedsiębrać, zanim nie wypowie się rada, co w kraju
ostała. Tak za oćców waszych bywało. Jeśli jeno o spadku po waszej babce myślicie, sprawa
prosta: wziąć, co się da, ziemię przedać, za ile dadzą.
 Przódzi rad bym wiedział zdanie wasze o tym, coście tu zobaczyli.
Spojrzeli po sobie i Wszebór podjął znowu:
 Anno kręci państwem, a jako słyszę, Adalbert cesarzem. Nawykli ludzie na cesarza
jako na pana patrzeć, ale nie ma na co. Bez mała tak tu wygląda, jako u nas po śmierci
waszego dziada.
 Czczą was tutaj, bo się boją  dodał Odrowąż.
 Myślę, że ze spadkiem po królowej nie będzie trudności. Po prawdzie to od nas
wywiezione.
 Po Ezzonidach też sporo zostało  wtrącił Bolesław z pewną niechęcią.
 Jako słyszę, najwięcej kościoły i klasztory wzięły. Mało ich sama Ryksa
ufundowała?! Choć tam Ryksie, gdy wyjeżdżała, nikt skarbów nie liczył, aleby się połowa
wróciła, dobrze będzie.
Bolesław, któremu widocznie ne w smak była o tym rozmowa, przerwał:
 Mówić chcę o Czechach. Wratysław o rękę Zwiętochny zamierza uderzyć.
Wszebór i Mirosław znowu porozumieli się oczyma.
 O tym macierzy waszej poradzić by się wypadało
 Mówiłem; sama na Wratysława wskazała.
 Tedy widno będzie weselisko  rzekł Wszebór.
 Układ jakowyś trzeba będzie zawrzeć. Niech darmo pieniądz nasz do nich nie idzie.
Będzie można na północ oczy obrócić  dodał Odrowąż.  Albo i na Węgry. Znowu
szykuje się tam walka.
Bolesław zmarszczył się:
 Jeśli ja synów Beli nie poprę, nie będzie się komu bić.
Odrowąż spojrzał spod oka i nic nie rzekł, Wszebór natomiast ozwał się.
 Mówiłem i z Pietrkiem, i z Sułą, i z Michałem. Wszyscy oni przeciw Salomonowi
stoją. A i wy przecie samiście Salomona wraz z oćcem wygnali nie po to chyba, by go teraz
wprowadzać. Inni panowie takoż za synami Beli stoją.
Bolesław powstał na znak, że rada skończona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta