pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ma tutaj miejsca dla mnie!
WychodzÄ™ z oczami absolutnie suchymi:
 Alona, możemy pomówić? JesteÅ› w stanie mnie wysÅ‚uchać?
Jak gdyby nigdy nic:
 ChwileczkÄ™, mamo.
Mamo! ZakÅ‚uÅ‚o mnie w sercu.
 Widzisz, że się rozpakowujemy. Nakarm starsze, dobrze?
 To jak, wepchałaś się, żeby tu mieszkać? Tak?
 Timek, trzeba dać jeść Kati. Możesz? Widzisz, że babcia
nie daje wam jeść.
 MogÄ™  woÅ‚a Timek, wziÄ…Å‚ tÄ™ grubÄ… KatiÄ™ za rÄ™kÄ™ i trosk-
liwie zaprowadził do kuchni obok mnie, jakbym była jakimś
słupem. Minęła mnie ta para, nie zwracając na mnie uwagi,
tylko Katia powiedziała:  Ula? .
 DokÄ…d, tam jest pusto!! Pusto!
 Mamusiu  powiedziaÅ‚ Timeczek  mamy dwa kawaÅ‚ki
chleba z masÅ‚em i cukierki, mogÄ™ postawić wodÄ™.
 DokÄ…d, oparzysz siÄ™ i dziecko poparzysz!  krzyknęłam. 
Alona, popilnuj, ja pilnie muszę wyjść.
 Wychodzisz  stwierdza Alona obojÄ™tnym tonem.
Wyraznie sama chciała dokądś pójść, zostawiając mi całą
tÄ™ sforÄ™.
 WychodzÄ™, ponieważ dzisiaj  mówiÄ™ uroczyÅ›cie  zabie-
ram matkÄ™ ze szpitala. TwojÄ… babciÄ™.
 BabciÄ™?  powtarza Alona beznamiÄ™tnie, z nieruchomÄ…
twarzÄ….  A to znowu po co?
 Po co? Dobre sobie!
 Dlaczego dzisiaj? Mamo!  w koÅ„cu mówi.  PrzestaÅ„ ze
swoimi pomysłami! Tu jest trójka dzieci!
 Tak, tak. Albo dzisiaj za godzinę wyślą ją na oddział dla
chroników. Na wieki.
108
 No to co?  mówi.
 Co! Kto będzie do niej wtedy jezdził? Kto będzie jej dawał
jeść? ZabijÄ… jÄ… tam taboretem i koniec.
 Ty będziesz jezdziła, ty będziesz ją karmiła! Tak jak karmi-
Å‚aÅ› przez te wszystkie lata. Przecież chodziÅ‚aÅ› do niej?  Alona
zjadliwie robi jakÄ…Å› aluzjÄ™.  Czy może nie, czegoÅ› tu nie ro-
zumiem. Skąd nagle taki popłoch? Przecież dostajesz jej eme-
ryturę? Co? No to będziesz do niej chodziła.
 To jakieÅ› trzy godziny pociÄ…giem.
 Nie szkodzi. Do własnej matki pojedziesz. Albo nie poje-
dziesz. Jej emeryturę będziesz dostawała regularnie?
 Nie będę dostawała. Przewlekle chorym odbierają eme-
ryturÄ™, nie wiesz?
 Aha, tak, to mów od razu, że ci szkoda pieniÄ™dzy, a my bÄ™-
dziemy przez to znowu musieli znosić wasze ciągłe awantury.
Całe dzieciństwo upłynęło na krzykach, wszystkie najlepsze
lata. Pokręcona rodzina.
Ja, z suchymi oczami:
 Właśnie po to, żebyś miała wyprostowaną rodzinę, żeby
ci nie przeszkadzać, babcia musiała t a m pójść.
 Słuchałam tych bajek przez długie lata.
 %7Å‚eby ratować twojÄ… rodzinÄ™, usunęłam ci jÄ… z drogi, ale
okazało się, że to dla spokoju Saszy, żeby on cię zaczął znosić.
Ale nie zniósł!!! Nikt nie zniósł!!!
Jej oczy napełniają się łzami, mimo wszystko coś ludzkiego
w niej jeszcze zostaÅ‚o, z dziwnÄ… satysfakcjÄ… dostrzegam, że po-
zostaÅ‚o jej jakieÅ› poczucie wstydu, niezrÄ™cznoÅ›ci z powodu
swojej rozpusty.
 Mamusiu, nie pÅ‚acz!  Timek skÄ…dÅ› zjawiÅ‚ siÄ™ tuż przy
niej.
 Synku, gdzie zostawiłeś Katię? Nie wolno jej zostawiać
w kuchni, bo zaraz wywali garnek na siebie.
109
Mówię:
 I jeszcze naszego Andrieja wypÄ™dza żona.
 Ach tak&
 Ze wszystkimi konsekwencjami. Przecież Andriej pije.
(Z tym to już skÅ‚amaÅ‚am. Za drugim razem, kiedy Andriej
wÅ‚amaÅ‚ siÄ™ do mnie z krzykiem, że chcÄ… go zabić, a ja otwo-
rzyłam drzwi na tę prowokację, rzeczywiście stało za nim tych
trzech, trzymajÄ…c po jednej rÄ™ce w kieszeni, a Timek taÅ„cowaÅ‚
za moimi plecami, pÅ‚onÄ…c z ciekawoÅ›ci. OkazaÅ‚o siÄ™, że Andriej
ma dług osiemset rubli. Przeprosiłam, osobom towarzyszącym
zamknęłam drzwi przed nosem i powiedziaÅ‚am, że dzwoniÄ™
na milicję. Andriej był blady, więc udało mu się mnie przeko-
nać, że zabijÄ… nie tylko jego, ale i Timka. Wszyscy razem po-
szliÅ›my do mojej kasy oszczÄ™dnoÅ›ciowej i na oczach tamtych
wyjęłam z książki wszystko, co na niej byÅ‚o, opÅ‚akane sześćset
osiemnaÅ›cie rubli, jeszcze ubezpieczenie mamy. W zamian za
to Andriej obiecał, że więcej nie będzie mnie nachodził, znaj-
dzie zatrudnienie, przestanie pić, pójdzie do szpitala z piÄ™tÄ…
i zamelduje siÄ™ u Å¼ony. PÅ‚akaÅ‚ na klÄ™czkach).
 Rodzina!  przeciÄ…gle wzdycha Alona.
Ja:
 Babcia zamieszka w tym maÅ‚ym pokoju. Ja siÄ™ przeniosÄ™
do kuchni na rozkładany fotel. Jeśli przyjdzie Andriej, to bę-
dzie musiaÅ‚ być z babciÄ…. Zawsze byÅ‚ babci wnukiem.
 Nie jest już niczyim wnukiem. Przyjechałam do niego
z dziećmi w goÅ›ci, a on, pijany, zaczÄ…Å‚ rozrabiać w Å›rodku nocy.
 Kiedy?
 Dzisiaj w nocy.
Aha.
 Zapalili Å›wiatÅ‚o z NinÄ…, zaczÄ™li siÄ™ kłócić, ale to on nas
wypędzał. Bij swoich, żeby obcy się bali.
 Przecież obiecał, że więcej nie będzie pił!
110
 Pije bez ustanku już tydzień, skądś ma pieniądze, poi swo-
ich kumpli. Pełny dom. No dobra, choć ten pokój jest mój!
Nasz!
 Aha. No Å‚adnie. Andriej&   PoÅ‚ykam Å‚zy.  Syn, taki
to syn.
Moja decyzja nadeszła absolutnie nieoczekiwanie. Wol-
ność, wolność, i jeszcze raz wolność! Jakie to dziwne, wolność
w takiej przestrzeni! Alona też nie bardzo bÄ™dzie przeżywać.
Z jakich kazamat powraca, jeÅ›li osiemnastometrowy pokój
dla czterech osób wydaje się jej azylem!
 ProszÄ™ o azyl polityczny  mruczy, zbierajÄ…c z podÅ‚ogi buty
i ustawiajÄ…c je w rzÄ™dzie. Czyta w moich myÅ›lach.  Mamo!
Jak ja żyłam!
Jedna chwila miÄ™dzy nami, jedna chwila w ciÄ…gu trzech
ostatnich lat.
 Nie trzeba byÅ‚o rodzić, poszÅ‚abyÅ› i wyskrobaÅ‚a.
 Wyskrobała kogo? Kolę? Co ty wygadujesz?
 Boże mój, wszystkie robiÄ… skrobanki, nawet w pózniej-
szym terminie& Za pieniÄ…dze  mówiÄ™.  Zabiegi robiÄ… aż
do nie wiem dokÄ…d. Za pieniÄ…dze!
 Jakie pieniÄ…dze? O czym ty mówisz, jakie pieniÄ…dze?  za-
częła mamrotać.
 Pieniądze od n i c h! Trzeba było myśleć, kiedy się kładłaś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta