[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pozostał przy rodzinie niemal do samego końca, a kucharz Charitonow zginął w piwnicy
domu Ipatjewa razem z carem, ale tak się po prostu nie robi. Skreślamy zdecydował
Michaił.
Kto jeszcze?
Dama dworu hrabina Buxhevden. Wierna przyjaciółka carycy, ale koszmarna
plotkara. Udało jej się przeżyć, ale w wydanych po drugiej wojnie światowej pamiętnikach
nie pisnęła słowem o klejnotach. Gdyby wiedziała, nie omieszkałaby się pochwalić.
Hm, może była zaprzysiężona? zagadnąłem.
Widzisz, Pawle odezwał się Michaił nie powierza się sekretów plotkarzom.
Nawet zaprzysiężonym.
Skreślamy Pan Samochodzik energicznie kiwnął głową.
Służąca Anna Demidowa, osobista pokojówka carycy. Zginęła w Jekaterynburgu.
Jej nie możemy skreślić. Generał Tatiszczew i książę Dołgorukow. Obaj zamordowani przez
bolszewików. Bliscy przyjaciele cara. Wysoce podejrzani.
Lista powiększa się mruknąłem.
Następnie nauczyciele Stanley Gibbes i Pierre Gillard. Przeżyli, ale nie zająknęli się
ani słowem na temat klejnotów. Gillard spisał wspomnienia, a był z rodziną carską prawie do
końca. Napisał o tym, że zaszywano przy nim brylanty w ubrania. Nie wspomniał jednak nic
o pozostałych klejnotach. Albo nie wiedział, albo nie przyznał się stwierdził Michaił.
Kto jeszcze został? spytałem.
Pozostają dwaj lokaje: staruszek Czemodurow i młodszy Trupp.
Mam nadzieję, że to już wszyscy? zaniepokoiłem się. Pokręcił głową.
Hrabia Hendriks, mistrz ceremonii. Opiekował się też klejnotami koronnymi.
Towarzyszyła mu żona. Kamerdyner carycy Wołków, dama dworu Anna Schneider, wuj
kuchcika kamerdyner księżniczek Siedniew. Był jeszcze marynarz cesarskiego jachtu,
Nagorny. Opiekował się carewiczem. Wszyscy byli obecni w Tobolsku.
Piętnaście osób mruknąłem. Sporo.
W pięć dni możemy sprawdzić, jeśli się pośpieszymy... zaczął Michaił.
Kiwnąłem głową.
Roboty będzie od metra zauważyłem. No cóż, trzeba się za to brać. Czy jesteście
pewni, że nikogo nie pominęliście?
Nie jesteśmy pewni i w tym właśnie problem powiedział Pan Samochodzik. Co
gorsza, nie mamy księgi lokatorów domu Korniłowa. Nie wiemy też, kto z naszej listy miał
krewnych w mieście. Wydaje się, że tylko stary lokaj.
A skąd będziemy wiedzieć, gdzie mieszkali ich krewni? zapytałem
nieoczekiwanie.
Zamilkli i wpatrywali się we mnie osłupiałym wzrokiem. Michaił zaklął, po czym z
wściekłością kopnął pustą puszkę po piwie. Poleciała przez całą długość pomieszczenia.
Zdjąłem z ognia garnek i rozlałem jego zawartość do talerzy. Michaił uspokoił się.
Trzeba dotrzeć do księgi meldunkowej powiedział Pan Samochodzik spokojnie.
Sądzi pan, szefie, że mogą ją gdzieś jeszcze przechowywać?
W Związku Radzieckim przechowywano wszystko, co tylko mogło się przydać. A
tu nie było wojny. Archiwa ocalały, trzeba tylko do nich dotrzeć. Myślę, że księgi
meldunkowe znajdziemy w archiwum miejskim. Któryś z nas będzie musiał się tam wybrać i
sprawdzić.
Michaił popatrzył uważnie na pana Tomasza.
Czy wygląda pan na mołdawskiego historyka? zapytał.
Co proszę? zdziwił się szef.
Michaił działał jednak jak w transie. Z kontenerka wydobył plik dokumentów.
Kartkował je przez chwilę.
Mam paszport mołdawski in blanco.
Sam paszport nie wystarczy zauważył szef.
Zjedzmy powiedział Michaił. A potem pomyślimy.
Danie było naprawdę niezłe, choć trzeba je było odrobinę dosolić. Po kolacji nasz
przyjaciel rozłożył zestaw fotograficzny i sfotografował szefa. Przez dobrą godzinę coś
cudował z drukarką i komputerem. Wreszcie wyszedł z pokoju.
Proszę wręczył panu Tomaszowi paszport. Jest pan teraz Nicolae Frigitescu,
profesor uniwersytetu w Kiszyniowie.
O, to tam jest uniwersytet? zdziwił się pan Tomasz.
Nie wiem, ale trzeba zaryzykować. Tu jest pismo od rektora uniwersytetu w
Kiszyniowie do dyrekcji tobolskiego archiwum miejskiego z prośbą o udostępnienie panu
wszelkich materiałów. To jest list polecający od prezydenta Borysa Jelcyna.
Rany boskie! jęknął szef. Przecież jeśli mnie z tym złapią, to...
Nikt nie ośmieli się pana złapać. A jeśli jacyś się pojawią, to na widok tego pisma
oślepną i ogłuchną. W razie czego pokaże im pan tę kartkę i każe się odczepić. Gdyby mieli
jakieś wątpliwości zażąda pan ich nazwisk i numerów służbowych celem wysłania
niedowiarków na Kamczatkę.
Mam pewną wątpliwość. Co robi w prowincjonalnym radzieckim archiwum
profesor z Mołdawii? I jak uzasadnić prośbę o okazanie dokumentów dotyczących spraw
meldunkowych z 1918 roku?
Michaił uśmiechnął się.
Szuka pan Rumunów z Mołdawii, którzy przebywali tu w tym okresie. Pojedziemy
Rosynantem. Trzeba tylko zmienić tablice rejestracyjne.
A skąd wezmiesz rumuńskie tablice rejestracyjne? zdumiałem się.
Nie rumuńskie, tylko mołdawskie. Jak to skąd? Zaraz je zrobię.
Z kontenerka wyjął bryłę masy plastycznej. Rozwałkował ją po stole pustą butelką.
Nożem przyciął ów naleśnik do odpowiednich wymiarów. Resztę masy zagniótł i po
rozwałkowaniu wyciął z niej litery i cyfry blaszanymi szablonami. Nakleił to na tablice, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]