pdf > ebook > pobieranie > do ÂściÂągnięcia > download

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tobie po rozstaniu z Wesem. Wes Dailey zrujnował półtora roku twojego
życia. Pozwolisz na to, żeby zrujnował całą jego resztę? Bo jeśli taki masz
RS
55
zamiar, to po co w ogóle brałaś rozwód? Nigdy nie uwolnisz się od niego,
dopóki nie przestaniesz myśleć tak, jak cię tego nauczył.
Tak, była to bolesna prawda, z której Maggy doskonale zdawała sobie
sprawÄ™.
- Nie wydaje mi się, żeby związanie się z Joshua Wade'em było
najlepszym sposobem na wyleczenie siÄ™ ze starych ran.
- Długo z nim rozmawiałam. Joshua nie chce cię zranić. I nawet jeśli nie
byłoby to prawdą, Maggy, wszystko, co zdarzy się między wami w
sprawach służbowych, nie ma nic wspólnego z tym, co do siebie czujecie.
Kochamy, kogo kochamy, niezależnie od tego, czy wydaje się to logiczne,
czy nie. Czasem dokonujemy właściwych wyborów, a czasem wręcz
przeciwnie. W każdym razie większość ludzi nie wylewa na swój
szczęśliwy wybór kubła brudnej wody.
- Słowa mądrości od eksperta w sprawach miłości? Jakoś nie widać,
żebyś celebrowała złote gody - Magdalena zbyt pózno ugryzła się w język.
- Niektórzy z nas nie mieli wystarczająco dużo szczęścia, żeby zakochać
się w osobie, która mogłaby odwzajemnić to uczucie - Deirdre odwróciła
twarz tak, że widoczny był tylko profil jej dumnie uniesionej głowy.
- Chyba przybiję sobie język do podłogi - Maggy cicho przeprosiła
ciotkę. - Nie chciałam tego powiedzieć. Nigdy nie myślałam o tobie jako o
mężatce. Praca wypełniała całe twoje życie. Przykro mi.
- Jeszcze bardziej będzie ci przykro, jeśli nie zastanowisz się poważnie
nad tym, co ci powiedziałam. Rzadko słuchasz głosu rozsądku, dlatego
rzadko się do niego odwołuję. Ale tym razem proszę cię, żebyś nie
odrzucała tej rady, kochanie. Nie czekaj z otwarciem swojego serca do
czasu, gdy nabierzesz pewności, że nic nie może cię zranić. Nie uciekaj od
miłości tylko dlatego, że kiedyś się na niej zawiodłaś. Jeśli tak zrobisz,
możesz obudzić się pewnego dnia i stwierdzić, że twoje życie upłynęło i
jedyne, co możesz zrobić, to usiąść na poboczu i kibicować innym
biegaczom.
Magdalena wsłuchiwała się w ciszę, jaka zapadła po słowach Deirdre.
Zastanawiała się, czy ciotka przyjęłaby od niej uścisk, który chciała jej
przekazać; nawet jeśli musiałaby podeptać świeżo położony lakier.
- Przez następnych kilka tygodni będę zajęta pracą - rozległ się nagle
zimny, opanowany głos Deirdre. - Ale będzie tu Bailey do pomocy. A przy
okazji: gdybyśmy nie widziały się do końca tygodnia, nie bądz zdziwiona,
gdy przywiozą meble do jadalni. Bailey załatwił stół ogrodowy. Możesz się
spodziewać także zgłoszeń na stanowisko szefa kuchni, kelnerek i kilku
służących.
RS
56
Magdalena otworzyła usta ze zdziwienia.
- Po co ten pośpiech? Czy wszystko musi odbywać się w takim
zwariowanym tempie?
- Nie powiedziałam ci? Zamieściłam w kilku gazetach ogłoszenie o
otwarciu pensjonatu. Przez pierwsze trzy dni będą darmowe posiłki, drinki i
przejażdżki tratwą dla pierwszych trzydziestu osób, które zarezerwują jeden
z dziesięciu pokoi na ten czas.
Uśmiechnęła się, widząc zdziwioną minę Maggy. Pomachała ręką na
pożegnanie.
- Musicie szybko dojść do porozumienia, bo inaczej całe przedsięwzięcie
wezmie w Å‚eb.
RS
57
ROZDZIAA SIÓDMY
- Nigdy nie sądziłam, że wojna między wami może mieć jakieś
pozytywne skutki. Ale teraz, gdy widzę, co zdołałaś zrobić z tą willą w tak
krótkim czasie, jestem skłonna zmienić zdanie.
Deirdre obróciła się o trzysta sześćdziesiąt stopni i z podziwem
gwizdnęła przez zęby. Otaczały ją nowe tapety, wyczyszczone meble,
gustowne wykładziny i delikatny zapach olejku sosnowego.
- Odwaliłaś niezły kawał roboty. Mówiąc szczerze, zrobiłaś dużo więcej,
niż się spodziewałam i dużo więcej niż byś zrobiła, gdybyś pogodziła się z
panem Wade'em, tak, jak ci radziłam. A przy okazji: co z nim zrobiłaś?
Kiedy spotkałam Baileya przy drzwiach wejściowych, powiedział, że
wysłałaś Joshuę na jakieś dziwne polowanie.
- Chcesz powiedzieć, że jeszcze nie wrócił?
Maggy zaklęła w bardzo niecenzuralny sposób. Przypinała właśnie do
uszu szmaragdowe kolczyki, które kiedyś należały do jej matki. Przelotnie
spojrzała na siebie w lustrze, nie zatrzymała się jednak, by podziwiać
metamorfozę, jaka w niej zaszła. Miedzianozłote włosy oplatały głowę
dziewczyny, makijaż był ciemny i bardzo prowokujący, a zielona jedwabna
suknia ciasno opinała piersi, talię i uda, swobodnie wirując wokół długich
nóg i sięgając aż do zielonych pantofli na bardzo wysokim obcasie.
- Miał być z powrotem już kilka godzin temu. Mamy dokonać otwarcia
pensjonatu za pół godziny. Wszyscy pewnie już się niecierpliwią. Zwietnie!
Po prostu wspaniale! Każę mu się wypchać tymi kwiatami, kiedy z nimi
wróci.
- Jakimi kwiatami? - zapytała ze zdziwieniem Deirdre, podążając za
Maggy, która w pośpiechu opuściła pokój. Dziewczyna biegała po
wszystkich pomieszczeniach z nadzieją, że w którymś z nich zastanie
Joshuę. Miał chyba na tyle wyrobione poczucie przyzwoitości, że nie
zostawiłby jej tutaj samej na pięć minut przed uroczystym otwarciem!
- Bailey! - ujęła długą spódnicę, by móc się łatwiej poruszać i wbiegła do
salonu, w którym Bailey spędzał większą część wolnego czasu.
- Gdzie on jest?
- Na poszukiwaniach - odparł, nie odrywając wzroku od stołu
bilardowego.
- To wiem sama! Nie wiem tylko, dokąd poszedł. Może byłbyś tak miły i
poszedł po niego. Przyprowadz go za głowę, jeśli to będzie konieczne.
- Nie mówił dokładnie, dokąd idzie - Bailey bawił się kulą bilardową,
wypuszczając przy tym z ust ogromne kłęby cygarowego dymu.
RS
58
- Co się tu dzieje? - zapytała go Deirdre, kiedy Maggy wybiegła z salonu,
by sprawdzić, czy wszystko jest gotowe na przyjęcie gości.
- Zapytaj o to swojego rozbieganego ptaka - Bailey wypuścił kolejną
porcję dymu. - Odkąd wypadł z gniazda prosto do wody, nie mamy tu
chwili spokoju. Josh, jeśli nie lata dookoła jak oszalały, próbując zapomnieć
o istnieniu swojego ukochanego stworzenia, to stroszy pióra jak paw, żeby
wrócić do jego łask. Teraz też jest gdzieś w kanionie i szuka polnych
kwiatów na stoły do jadalni. Polne kwiaty!
Jeszcze coś mówił, ale jego narzekania przerwał inny głos, który
dochodził z tyłu domu.
- Jesteś chyba szalony! - Maggy donośnym głosem karciła Joshuę.
Podprowadziła go do schodów, zbierając po drodze kwiaty, które wypadały
z ubrania i włosów mężczyzny. - Tylko wariat może wspinać się na stromą
skałę, aby zerwać kilka głupich kwiatów, które i tak przed świtem zwiędną.
Masz szczęście, że nie będziemy ich potrzebowali na twój pogrzeb. Jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cyklista.xlx.pl
  • Cytat

    Do wzniosłych (rzeczy) poprzez (rzeczy) trudne (ciasne). (Ad augusta per angusta). (Ad augusta per angusta)

    Meta