[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Szukaliśmy tego statku po to, aby zdobyć wiedzę niedostępną ludzkości - wyjaśnił
Indianin.
- I zostaliśmy za to ukarani - wszedł mu w słowo Ashe. - Jeśli rozpatrywać sprawę z
tego punktu widzenia, masz rację. Zakazany owoc wiedzy. To przekonanie tak dawno zostało
zasiane w umysłach ludzi, że do dzisiaj w nich pokutuje.
- Zasiane - powtórzył Ross w zamyśleniu. - Zasiane...
- Zasiane! -zagrzmiał Travis, jakby nagle wszystko zrozumiał. - Przez kogo? -
Rozejrzał się po statku obcych i dodał miękko: - Przez te istoty?
- Nie chcieli, żebyśmy się o nich dowiedzieli. - powiedział Ross. - Przypomnij sobie,
co zrobili z bazą czasu Czerwonych. Odszukali ją i zniszczyli. Przypuśćmy, że rzeczywiście
nawiązali kontakt z prymitywnymi ludzmi z naszego świata. Zasiali idee. Albo dali im
przerażającą lekcję, i pamięć o niej została w umysłach naszych przodków?
- Oprócz legendy o Latającym Holendrze są też inne opowieści. - Ashe poruszył się na
siedzeniu. %7ładen z foteli na statku nie był dopasowany do rozmiarów ludzkiego ciała. -
Choćby o Prometeuszu, który ośmielił się wykraść bogom ogień. Podarował go ludziom i
cierpiał przez wieki za zuchwałość. Tak, istnieją wskazówki na poparcie takiej teorii, lecz
dowody są za słabe. - Jego zapał rósł w miarę mówienia. - Może, tylko może, wkrótce się
tego dowiemy!
- Ten port z zapasami od dawna był opustoszały - zauważył Travis. - Może nic nie
zostało z ich imperium?
- Cóż, jeszcze nie dotarliśmy do celu podróży. - Renfry wstał. -Kiedy tam wylądujemy
- nie wiem gdzie, ale przecież musimy gdzieś wylądować - być może będzie szansa, byśmy
powrócili do domu, pod warunkiem, że... - Zabębnił palcami o drzwi. - Pod warunkiem, że
dopisze nam wyjątkowe szczęście.
- To znaczy? - spytał Ashe.
- Automaty muszą być ustawiane za pomocą jakiegoś przewodnika - może taśmy albo
dysku. Po wylądowaniu, przy sprzyjających warunkach, zabiorę się do pracy i może uda mi
się odwrócić cały proces. Tyle że od Ziemi dzielą nas setki jeśli", a nie możemy na nic
liczyć.
- Jest jeszcze coś - dodał Ashe. - Analizowałem znalezione przez nas materiały.
Gdybyśmy zdołali rozszyfrować ich język... niektóre z zapisków muszą traktować o
konserwacji i sterowaniu tym statkiem.
- A gdzie w kosmosie zamierzasz znalezć Kamień Rosetty? -zapytał Travis. Nie
sądził, aby, zapiski obcych okazały się przydatne. - Nie mamy wspólnego dziedzictwa mowy.
- Czy prawa matematyki nie powinny być takie same, bez względu na język? Dwa i
dwa zawsze równa się cztery - odparł Ross.
- Proszę, znajdz mi na dyskach, które przepuszczałeś przez czytnik, symbole choćby
w najmniejszym stopniu podobne do naszych liczb. - Renfry'ego na powrót ogarnął
pesymizm. - Tak czy siak, nie mam zamiaru bawić się z urządzeniami w sterówce, póki
jesteśmy w kosmosie.
Wciąż w kosmosie - jak długo jeszcze? Drugi etap wyprawy donikąd okazał się
gorszy niż pierwszy. Spodziewali się, że pierwszy gwiezdny port okaże się ostatnim. Ale
krótka przerwa na zatankowanie stanowiła zapowiedz o wiele dłuższej podróży. Upływ
godzin mierzyli wedle wskazań zegarka Renfry'ego. Dni liczyli, odmierzając godziny. Minął
tydzień od czasu, gdy opuścili stację paliw.
Aby zająć czymś umysł, zgłębiali zagadki, jakie oferował im statek. Ashe zdążył już
opanować działanie małego projektora, który odczytywał" zapiski przechowywane na
krążkach wypełnionych czymś, co przypominało cienki drucik. W ten sposób otworzył drzwi
do nieznanych światów. Zpiewna mowa towarzysząca obrazom była niezrozumiała dla
Ziemian, ale obrazy okazały się bardzo ciekawe. Trójwymiarowe, barwne, stanowiły okno na
świat tajemniczej cywilizacji zamieszkującej gwiazdy.
Poznali mnóstwo ras, z których tylko jedną trzecią stanowiły istoty humanoidalne. Ale
czy te dane były prawdziwe? Może to fikcja, która miała ich bawić podczas długich godzin
podróży w kosmosie? A może to raporty z jakichś innych planet?
- Jeśli jesteśmy na statku policyjnym, a to są autentyczne raporty ze spraw -
skomentował Ross - niewątpliwie mieli pewne problemy. - Oglądał z zainteresowaniem
niesamowitą bitwę w dżungli, w przeważającej części zalanej wodą. Wrogowie - białe,
amfibijne stwory - posiadały zadziwiającą zdolność wydłużania ciał i kończynami chwytały
przeciwników. - Z drugiej strony - ciągnął - mogą to być tylko filmiki służące rozrywce
chłopców w błękicie. %7łeby im się zbytnio nie nudziło. Skąd mamy wiedzieć?
- Dzisiaj rano odkryłem coś, co powinno nas bardziej zainteresować. - Ashe przejrzał
krążki. - Spójrzcie na to. - Wyjął zapis bitwy w dżungli i wsadził nowy krążek.
Z uwagą wpatrywali się w maleńki ekran. Travis próbował się domyślić, co oznacza
wysokie gdakanie, które dzwięczało w kabinie. Przenikliwy ton głosu nadwerężał ludzkie
uszy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]